Kto wpuścił do naszej Ojczyzny Marię Vadię? Taka była moja pierwsza reakcja, gdy usłyszałem, że znów ktoś zaprosił do Polski tę kobietę. Zapytano mnie potem, co sądzę o niej? Szczerze odradzam udział w jej rekolekcjach. Ja sam byłem ich uczestnikiem i za pierwszym razem przeżyłem je entuzjastycznie. Było mi tam dobrze i wesoło. Za drugim razem, zacząłem pytać siebie o owoce spotkania z nią.
Maria Vadia jest efektem mody na "świeżo nawróconych", którzy teraz "głoszą Imię Jezusa". Nie dziwię się, że gromadzi tłumy. Kobieta w średnim wieku, energiczna, radosna, prezentująca łatwe do przyjęcia treści a przede wszystkim osoba pochodzenia kanadyjskiego (importowana zza granicy).
Jestem w stanie zrozumieć ludzi młodych, lub poszukujących, którzy z zapałem jeżdżą na jej spotkania. Ale nie mogę zrozumieć osób, które po wielu latach formacji, a nawet studiach teologicznych dają się nabrać na "ściąganie łaski z nieba". Dają się nabrać na wyproszone skakaniem, skandowaniem lub klaskaniem Boże błogosławieństwo dla pracy, finansów, rodziny, zdrowia.
Nie mogę zgodzić się na ideę Boga w którego wierzy Maria Vadia, bo to nie jest Jezus Chrystus, obojętnie co ona na ten temat sądzi. Nie wierzę w Boga, który jest niewolniczą marionetką dla ludzkich zachcianek!
Wierzę w Boga, którego wola jest dla mnie czasem trudna do przyjęcia. Wierzę w Jego majestat i mądrość, oraz w to, że nie ulega On każdemu mojemu kaprysowi. Chcę być posłuszny Bogu, a nie "ciągnąć" Jego łaskę jak osła na sznurku. Chcę uwielbiać mojego Boga, przestrzegając Jego prawa i oddając Mu cześć swoim życiem, a nie pustym skakaniem.
Dlatego jeszcze raz z całym przekonaniem odradzam rekolekcje z Marią Vadią i zachęcam do poszukiwania czegoś, co będzie ubogacało moje życie duchowe - a nie zaspokojenia emocji lub własnego egoizmu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz