wtorek

Maria Vadia

Kto wpuścił do naszej Ojczyzny Marię Vadię? Taka była moja pierwsza reakcja, gdy usłyszałem, że znów ktoś zaprosił do Polski tę kobietę. Zapytano mnie potem, co sądzę o niej? Szczerze odradzam udział w jej rekolekcjach. Ja sam byłem ich uczestnikiem i za pierwszym razem przeżyłem je entuzjastycznie. Było mi tam dobrze i wesoło. Za drugim razem, zacząłem pytać siebie o owoce spotkania z nią.

piątek

Ewangelia sukcesu

Ostatnio pisałem o mojej refleksji w kwestii ojca Bashobory. Dziś trafiłem na słowo św. Augustyna, które wyraźnie podważa to, co głoszą niektórzy tzw. charyzmatycy. Rodzi się pytanie - kto się myli? Myli się Augustyn - ten święty, Wielki Ojciec i doktor Kościoła? Czy mylą się współcześni charyzmatycy zwiastujący wszystkim Ewangelię sukcesu?
Zostawiam wam do refleksji to pytanie. 

niedziela

Ofiara naiwności

Dziś byłem na pogrzebie mojej znajomej. Była to kobieta w średnim wieku. Chorowała, ale regularne kontrole i leki zapewniały jej spokojne życie.
W lipcu br. uczestniczyła w spotkaniu z o. Johnem Bashoborą. Była szczęśliwa na to spotkanie. Dwa lata temu nie mogła być w Warszawie z powodu operacji. Wierzyła że charyzmatyk z Ugandy wyleczy ją z jej choroby, oczywiście mocą Boża. Już podczas pierwszej konferencji poczuła się lepiej. Stopniowo ból zaczął całkowicie zanikać.

Do tanga trzeba dwojga

Gdy skończyłem pisać wczorajszy post, pomyślałem sobie: 
- Mojemu małżeństwu się udało, ale nie każdy ma to szczęście. Moja żona sama przeżyła formację, wiedziała czym jest wspólnota. A co jeśli tylko jedna strona jest zaangażowana w Odnowę?
Choć mnie to osobiście nie dotyczy, dotyczyło to mojej siostry ze wspólnoty. Pamiętam jak podczas grupy dzielenia żaliła się, że mąż nie akceptuje charyzmatyków. Nie godził się na jej udział w spotkaniach. Ona twierdziła, że bardzo potrzebuje tych spotkań. Nie szukała z mężem płaszczyzny porozumienia, a nawet wbrew niemu coraz bardziej się angażowała.

sobota

Małżeństwo z Odnowy

Pamiętam dzień, kiedy po raz pierwszy spotkałem moją żonę. Było to 25 lat temu. Należałem do wspólnoty Odnowy w Duchu Świętym. 
Byłem na spotkaniu modlitewnym wspólnoty i tak zauważyłem piękną nieznajomą. Była nieśmiała, jakby skrępowana. Ponieważ byłem wtedy w diakoni powitalnej, podszedłem do niej, przedstawiłem się, zaprosiłem do aktywnego udziału w modlitwie. I tak zaczęła się nasza znajomość. Pobraliśmy się po dwóch latach. Urodziły nam się dzieci i tak stworzyliśmy piękną rodzinę.